wtorek, 26 maja 2015

Za Kreatora!

-.-
                W wielkim pałacu panowała mroczna atmosfera. Sam wygląd budynku nie pozwalał twierdzić inaczej. Środek Asgardu , który jest zamkiem Asów. Jednooki starzec siedzący na tronie, spoglądający w czerń frontowych drzwi. Tak jakby miało przez nie wpaść przeznaczenie i sprowadzić na niego jakieś ciekawe wydarzenie. Jego kościany tron dodawał mu mocarności, której i tak nie można byłoby mu odebrać. Obrazy różnych bogów wiszące na ścianach, czarna skrzynka stojąca u nóg władcy. Oczekiwała na to by ja otworzyć. Przez frontowe drzwi wkroczył przybysz, w pełnym ekwipunku. Ognie nad głową ojca bogów rozświetliły jego sylwetkę. Pokazując idealną starczą biel włosów oraz dumnej brody. Nadawała ona mu jeszcze groźniejszego wyglądu. Obok tronu stały potężne topory. Ręka władcy nieznacznie pokierowała się w stronę swojej własności. Tak jakby był gotowy na to od dawna. Przybysz przyglądał się swoimi niebieskimi oczami, poczynaniom boga. Tak jakby nie stanowił on dla niego żadnego znaczenia. Bez respektu, bez wyrazu. Widział tylko starca bez oka, który jest władcą. Jego sylwetka nie była mocarna, jednak zmechanizowana zbroja pokrywająca ciało, dawała obraz atletycznej sylwetki. Maska z flirtami powietrza po bokach nadawała mu jeszcze więcej groźby. Tak jakby jego ciało oraz pełny ekwipunek nie był wystarczającą obrazą. Jego ostrze zawyło niczym piła tarczowa. Ostrza ruszyły w ruch, zbliżył się do szaleńca. Kobiecy delikatny głos wydobywający się za kraty maski. Wydawała się taki obcy w całej sylwetce
-Podjąłeś decyzje? –Spytała głosem
-Oczekujesz, że podporządkuje ci się?- Zawył z śmiechu. Bądźcie sobie, kim chcecie, jednak brakiem etykiety. Próbujesz na mnie wymusić odpowiedź.
-Czekam, nie mam ochoty spędzać tutaj więcej czasu niż muszę. Zawsze mogę udać się do innego boga oraz stworzyć możliwość by to on zasiadł na tronie.
-Przewidziałem, że to powiesz, jednak poświęcenie oka na coś się przydało- obronił się. Kogo szykujesz na moje miejsce? Lokiego, Fenrira? Czy może kogoś z innych krain. Myślisz, że oddamy wam swoje ziemie bez walki? Pomimo tego, że dałyście nam życie, to oczekujecie, że damy wam hasło do naszej wolności. To tak jakbyśmy mieli zostać ludźmi, którymi się opiekujemy.
-Strata czasu- zaintonowała smutno. Baza, misja nieukończona-para uszła z maski.
-Zabij oraz przygotuj to miejsce do przejęcia- nieznany głos zawiadomił.
                Stary król zerwał się z siedziska. Rozprostował kości oraz chwycił swoje bronie, z błyskiem w oku. Tak jakby chwytał w objęcia swoich przyjaciół, których dawno nie widział. Ogień, który do tej pory wisiał po jego obu stronach. Zmienił się w duszę obejmującym za ramiona swego władcę. Wchłaniały się w nie , tworząc aurę. Dającą mu jeszcze więcej mocy. Tak jakby sama jego postawa nie wystarczyła do tego. Tak jakby chciał pokazać , że to w jego żyłach płynie krew bogów. To oni przekazali mu siłę do przeciwstawienia się spadającym z nieba. Ruszył powoli, nieśpiesznie. Powietrze zawibrowało od zderzenie dwóch broni pokazujących postęp techniczny. Spojrzeli w sobie oczy oraz zaczęli wykonywać swoje ataki oraz obrony. Żółtowłosa odpierała szturm, kierując swoją całą siłę. By blokować przepływ energii, która pochodziła od boga. Nie ustępowała o krok, ponieważ wiedziała, że wtedy ma szansę by znaleźć tą lukę. Z przeciwnej strony nacierał z nieskrępowaną mocą oraz uśmiechem na twarzy, tak jakby mu po prostu tego brakowało. Chciał każdym uderzeniem przekazać, swoje słowa odmowy. Wybijał coraz szybsze oraz silniejsze ciosy. Tak jakby chciał ją wbić w ziemie, nędznego robaka. Postawić się przeciwko majestatowi północy. Jak ona śmie.  Maszynowy miecz zawył, wyrywając topór z ręki. Wykorzystała to by go kopnąć prosto w splot, pomimo zbroi. Odczuł ogrom potęgi tego uderzenia. Zachwiał się, nie zdążył nawet złapać powietrza. Gdy chwyt za odzienie rzucił go na ziemie. Wbijając w powietrze kurz, który zalęgł się na podłodze. Ostra broń przeszyła zbroję na wysokości szyi odrywając głowę od reszty ciała. Dźwięk rozrywający ścięgna oraz mięśnie, zapełnił całą salę okropnym chrzęstem. Przy akompaniamencie piłowanego kręgosłupa. Tak jak na komendę resztę ciała zaczynał spowijać dziwny blask. Gdy tylko odrąbany człon zostawał na swoim miejscu. Tak jakby zaczarowany patrzył, co się dzieję z resztą swojego jestestwa. Trzaski oraz szum wyrzucił w nicość panującą tutaj ciszę, po pojedynku tytanów. Męski charkot wydarł się od strony nieznajomej, która rzuciła wyzwanie boskiemu władcy.
-Melduj się siostro, czy misja została wykonana pomyślnie? – wyrzekł na jednym wydechu.
-Tak jest! Możesz przekazać, że Asgard teraz należy do nas. Odyn nie żyję, pora wybrać nowego przedstawiciela.
-Tutaj mamy problem, ponieważ góra wybrała na razie ciebie na tą pozycję.
-Jak to, przecież miałam wracać do bazy. Czy góra sobie z mnie kpi, wyrażone to było jasno – Wrzasnęła.
-Nie ode mnie to zależy, przekazuje ci tylko informację. Również pragnąłbym twojego powrotu. Jednak z przyczyn takich jak wyznaczenie ci nowych celów. Nie możesz zawieść!
-Wrr to staje się irytujące, odmeldowuję się w imię Kreatora!
-Amen.
                Zdjęła swoją maskę, ukazując ciemnym ścianom pałacu swoje oblicze. Wielka wojowniczka schowana za twarzą tak niewinną, że aż strach byłoby ją o cokolwiek posądzić. Brak strudzenia, które powinno się pokazać po walce jaką odbyła. Spłynęło gdzieś obok. Razem z głosem północy, które niosła w swojej prawicy. Wyglądając przy tym jak zadowolony łowca, nie wracający z pustymi rękoma.
-Loki zwołaj wszystkich bogów, pora ogłosić nowego uzurpatora.
-Tak jest moja pani
                Znikąd wyłonił się  wysoki oraz szczupły mężczyzna. Burza czarnych loków chowała jego małe czarne oczy, które płonęły ognikami. Uśmiech jakby został wyryty w marmurze, nigdy nie schodził z jego twarzy. Ruszył wolnym, jakby zwycięskim krokiem w stronę boskich pałaców. Pogwizdując przy tym. Jakby udawał się na wiosenny festyn. Blondwłosa pogromczyni usiadła na ogromnej skale , która stała naprzeciwko bramy wejścia trzymając w rękach przepustkę dla ludzkiego władcy. Wiatr rozwiewał jej krótkie wojskowo przystrzyżone włosy. Koloru świeżo skoszonego dojrzałej pszenicy. Wpatrywała się uważnie w wejście, ozdobione gigantycznym ciągle poruszającym się okiem. Kosztem jaki zapłacił ojciec nordów, za wszechwiedzę. W oddali słychać było trzaski, brama rozwarła się pokazując świat zewnętrzny. Do środka wkraczali pomału inni mieszkańcy tej krainy oraz pokrewnych. Widać było że szaleniec nie próżnował, w powiadamianiu przeróżnych ras.
-Witajcie wszyscy, którzy się tutaj zebrali. Jestem kapitanem X plutonu gwiezdnej armii między wymiarowych wrót- wstała przedstawiając się. Jestem tutaj z względu na to, że to my was powołaliśmy do życie, jednak wasz król nie wywiązał się z zobowiązań.
-Więc, co z nim się stało- spytał rosły blondyn z młotami na plecach.
-Został zgładzony w imię naszego twórcy – odpowiedziała.
-Zabiliście mojego ojca oraz macie czelność tutaj przebywać- zdenerwowany napiął wszystkie mięsnie. Wasza butność jest nieograniczona?
-Ci bracie, pozwól jej dokończyć. Pokonała naszego ojca w uczciwym pojedynku, więc teraz my należymy do niej.
-W twoje słowa powątpiewam jak wszyscy tutaj oszuście.
-To niemiłe słuchać oskarżeń z waszej strony, kiedy ja zostałem oddelegowany do roli posłańca.
-Ma rację, chcecie dowodów. Proszę bardzo- rzuciła głową, którą miała schowaną za plecami.
                Wszyscy zamilkli, wahając się czy cokolwiek powiedzieć. Thor ruszył w przód, przypatrując się martwemu wzrokowi. Zacisnął pięści na włosach swojego członka rodziny oraz zawył. Złość biła z niego, że wypływała z jego postawy. Każdy to odczuł na swój nadzwyczajny sposób. Jednak obcej jakby to nie ruszyło. Stała oraz się patrzyła na to wszystko z góry.
-Od teraz to ja będę władać waszymi ziemiami, jeżeli macie coś przeciwko- zwróciła wzrok na władcę piorunów. To wystąpcie przeciwko mnie jawnie - cisza znów pokryła podzamcze.
-Jakie są twoje plany? – Spytała bogini
-Wprowadzę wielkie zmiany do waszego życia, ponieważ za rok wyruszamy z ekspansją na resztę krajów.
-To szaleństwo- nuta rozpaczy wkradła się w jej głos.
-To jest wasze zdanie, które mało mnie obchodzi.        




                W gabinecie Son wukonga znajdowały się całkiem pokaźny tłum. Trzy osoby czekały przy wejściu, oczekując przyjęcia. Dyskusje panujące miały przeróżny charakter od taktycznych po życie mieszkańców. Wszystko tutaj tętniło empatią do małpiego króla, nikt swoją wypowiedzą nie próbował tworzyć gry, jakie zazwyczaj można spotkać na królewskich parkietach. Stara twarz króla, również wszystko przyjmowała z spokojem. Tak, jakby tworzyło się wszystko, co sobie zaplanował. Rozmowy zaczęły nagle milknąć , gdy starzec odwrócił swój wzrok w stronę gości. Uśmiechnął się, jednak ten uśmiech nie nadawał mu wyrazu empatii. Przypominał on jednak jeden z tych , które przywdziewa szatan podczas wygranych negocjacji.
-Witaj Księżniczko z północy, Afrodyto oraz nieznajomy- zwrócił się w ich kierunku.
-Witajcie ponowie- odezwała się Lalka. To jest ten utalentowany zabójca, o którym ci wspominał twój dowódca oraz ja. Posiadana zestaw całkiem unikalnych umiejętności. Dzięki którym na polu bitwy magia się go nie ima.
-To rzeczywiście ciekawe, czytałem wasze raporty- oceniał. Może być przydatny na waszej misji, w końcu macie przeciwstawić się całkiem silnym przeciwnikom. Ktoś taki może być dobrą kartą- zakończył.
-Tak panie, wasze słowa są całkowicie spójne z moją koncepcją. Chcę oddać całą władzę w ręce Aili Fenrir. Jest potokiem zguby północy Fenrira, to będzie jakże niszczycielskie połączenie.
-Tak możliwe, jednak nie mogę go awansować od tak.
-Doskonale to wiem, więc miałam za pomysł wcielić go do wojsk posiłkowych. Mają się i tak one udać w stronę naszego przyszłego sprzymierzeńca. Będzie on całkowicie pod jej władzą. Poza tym jest ona świetnym strategiem, dzięki temu wyszła cało z pojedynku oraz wykonała powierzoną misję.
-Jak dałeś się pokonać kobiecie młodzieńcze? – Rozbawiony spytał.
-Urok osobisty panie, nie dał mi szansy jej wykończyć! – Przyklęknął podczas wypowiedzi.
-To całkiem ciekawa teoria – rozbawiony rzekł. Między innymi, dlatego robisz za jej niańkę?
-Nie panie, jest zwyczajnie zbyt agresywna by zostawić ją bez opieki. Groziłoby to wybuchem wojny, a przynajmniej zamieszkami- wykrzyczał.
-Podoba mi się twój tok myślenia. Więc wiesz co się z tobą stanie?
-Tak władco! Zostanę wcielony do armii wsparcia. By odbyć swoje szkolenie i uzyskać wyższe stopnie w hierarchii.
-Dokładnie tak ujmując. Podobasz mi się, jesteś bystry oraz posiadasz wiele ciekawych cech. Nie chciałbyś zająć miejsce mojej doradczyni. Ciągle zgrywa taką zimną, z tobą chociażbym się nie nudził.
-Niestety, polityka to nie moja działka sir!
-Możesz odejść , zabierając z sobą swój bagaż. Zostań Afrodyto, musimy porozmawiać.
-Jak sobie życzysz- rzekła Katia.
                Gdy gabinet opuściła większość gromady. Bogini piękna wystąpiła na środek, gdzie lalka zaczęła się otwierać. Umożliwiając wydostanie się na świat ideałowi mitologii. Znikąd słychać było morski szum oraz delikatne uderzenie fal. Łączyły się w całość krok po kroku, z wcielonym pięknem.
-Więc Hefajstos wykuł ci takie piękne wdzianko, też dałbym się na nie nabrać- zawyrokował.
-Prawda, mam naprawdę zdolnego męża- zachichotała. Tylko z niego jest gbur.
-Więc jak mają się sprawy na olimpie? – Spoważniał.
-Całkiem nijak panie, większość popiera nasz sojusz. Tylko hades jest przeciwko, szykuje się nam wojna domowa. Której prawdopodobne, nie damy rady uniknąć.
-To nie wygląda zbyt ciekawie, co na to wasza wiedźma?
-Dostaliśmy ją chyba z względu na jakąś karę niż do pomocy. Przeciwieństwie do waszej, jej nic nie interesuje poza historią tego świata. Hefajstos ma nią wpływ, mamy ją pod kontrolą. Dostać dziecko w roli nadzorcy to gorsze niż bycie niewolnikiem pod władzą głupiego uzurpatora.
-Widzisz Lilianno, powinnaś brać przykład z swojej siostrzyczki i nie wtrącać się wszędzie.
-Problem polega na tym że Yukina jest jak bomba, nigdy nie wiadomo czego chce. Więc ich pozycja jest dobra do momentu, kiedy mogą jej ciągle czegoś uczyć.
-Przynajmniej próbuje być miła.
-Czyżby król zarzucał mi w obecności gościa brak uprzejmości. To się nie godzi władcy.
-Mniejsza o to, czy u was również powstali z martwych bohaterowie?
-Owszem, jednak tylko ona wybierała tych, którzy rzeczywiście mogą być przydatni.
-Jaka sytuacja panuje waszej gospodarczej.
-Z wyników wychodzi na to że mamy powolny wzrost, co jednak nie daje pewności na przyszłe rokowania. Wojna domowa kłóci się z fazą wejścia rozkwit. Więc będziemy starać się załatwić tą sprawę jak najszybciej.
-Takim razie ile potrzebujecie.
-W złocie nic, tylko waszych ludzi oraz technologii.
-Takim razie jak słyszałaś dostaniesz ludzi, dołączymy również do planu przejęcia północy. Nie widzi mi się patrzyć na ich ragnarok.
-Dziękuje ci Son wukong.
-Mam już dość tej statyczności, pora zająć się tym co potrafi się najlepiej. Chcemy wyruszyć za dwa lata na nich. Nasze wsparcie wymaszeruje jutro. Więc żegnaj Bogini.

-Do rychłego zobaczenia

Boże to jest tak beznadziejnie krótkie, że aż mi jest wstyd za to. Przepraszam wszystkich za długą przerwę. Miałem lenia. Nie brak weny ani nic z tych podobnych. Moja wyobraźnia jest jak rzeka, po prostu do niej wchodzę i kreuje. Staram się polepszać swój warsztat oraz wiedzę ogólną oraz studiować i trenować. Więc może to trochę dużo. Jednak z nowym planem ruszę aktywnie by spełnić to marzenie. Jestem niezmiernie wdzięczny mojej ulubionej czytelniczce Only dream. Zresztą zapraszam do niej, tworzy ciekawie. Jak na faceta powiem że ma podstawy na fajny romans. Mam nadzieję że nie zabije mnie za brak linku w czytanych. Więc nie ukarz mnie zbyt srogo, co ?  

1 komentarz:

  1. Tak jak i Ty mam ostatnio lenia i nie jestem agresywna ;) wiec się nie bój ;D
    A co do opowiadania... Co prawda krótko, ale sporo nowych wątków, więc narzekać nie można. Uwielbiam mitologie, więc fajnie się to czytało.
    Jak zawsze trochę się z interpunkcją pokłóciłeś, ale nie jest z nią tak źle.
    No i czekam na więcej ;)
    Only [Nemezis] ;]

    OdpowiedzUsuń