-.-
W
wielkim pałacu panowała mroczna atmosfera. Sam wygląd budynku nie pozwalał
twierdzić inaczej. Środek Asgardu , który jest zamkiem Asów. Jednooki starzec
siedzący na tronie, spoglądający w czerń frontowych drzwi. Tak jakby miało
przez nie wpaść przeznaczenie i sprowadzić na niego jakieś ciekawe wydarzenie.
Jego kościany tron dodawał mu mocarności, której i tak nie można byłoby mu
odebrać. Obrazy różnych bogów wiszące na ścianach, czarna skrzynka stojąca u
nóg władcy. Oczekiwała na to by ja otworzyć. Przez frontowe drzwi wkroczył
przybysz, w pełnym ekwipunku. Ognie nad głową ojca bogów rozświetliły jego
sylwetkę. Pokazując idealną starczą biel włosów oraz dumnej brody. Nadawała ona
mu jeszcze groźniejszego wyglądu. Obok tronu stały potężne topory. Ręka władcy
nieznacznie pokierowała się w stronę swojej własności. Tak jakby był gotowy na
to od dawna. Przybysz przyglądał się swoimi niebieskimi oczami, poczynaniom
boga. Tak jakby nie stanowił on dla niego żadnego znaczenia. Bez respektu, bez
wyrazu. Widział tylko starca bez oka, który jest władcą. Jego sylwetka nie była
mocarna, jednak zmechanizowana zbroja pokrywająca ciało, dawała obraz
atletycznej sylwetki. Maska z flirtami powietrza po bokach nadawała mu jeszcze
więcej groźby. Tak jakby jego ciało oraz pełny ekwipunek nie był wystarczającą
obrazą. Jego ostrze zawyło niczym piła tarczowa. Ostrza ruszyły w ruch, zbliżył
się do szaleńca. Kobiecy delikatny głos wydobywający się za kraty maski.
Wydawała się taki obcy w całej sylwetce
-Podjąłeś decyzje? –Spytała głosem
-Oczekujesz, że podporządkuje ci się?- Zawył z śmiechu.
Bądźcie sobie, kim chcecie, jednak brakiem etykiety. Próbujesz na mnie wymusić
odpowiedź.
-Czekam, nie mam ochoty spędzać tutaj więcej czasu niż
muszę. Zawsze mogę udać się do innego boga oraz stworzyć możliwość by to on
zasiadł na tronie.
-Przewidziałem, że to powiesz, jednak poświęcenie oka na coś
się przydało- obronił się. Kogo szykujesz na moje miejsce? Lokiego, Fenrira?
Czy może kogoś z innych krain. Myślisz, że oddamy wam swoje ziemie bez walki?
Pomimo tego, że dałyście nam życie, to oczekujecie, że damy wam hasło do naszej
wolności. To tak jakbyśmy mieli zostać ludźmi, którymi się opiekujemy.
-Strata czasu- zaintonowała smutno. Baza, misja
nieukończona-para uszła z maski.
-Zabij oraz przygotuj to miejsce do przejęcia- nieznany głos
zawiadomił.
Stary
król zerwał się z siedziska. Rozprostował kości oraz chwycił swoje bronie, z
błyskiem w oku. Tak jakby chwytał w objęcia swoich przyjaciół, których dawno
nie widział. Ogień, który do tej pory wisiał po jego obu stronach. Zmienił się
w duszę obejmującym za ramiona swego władcę. Wchłaniały się w nie , tworząc
aurę. Dającą mu jeszcze więcej mocy. Tak jakby sama jego postawa nie
wystarczyła do tego. Tak jakby chciał pokazać , że to w jego żyłach płynie krew
bogów. To oni przekazali mu siłę do przeciwstawienia się spadającym z nieba.
Ruszył powoli, nieśpiesznie. Powietrze zawibrowało od zderzenie dwóch broni
pokazujących postęp techniczny. Spojrzeli w sobie oczy oraz zaczęli wykonywać
swoje ataki oraz obrony. Żółtowłosa odpierała szturm, kierując swoją całą siłę.
By blokować przepływ energii, która pochodziła od boga. Nie ustępowała o krok,
ponieważ wiedziała, że wtedy ma szansę by znaleźć tą lukę. Z przeciwnej strony
nacierał z nieskrępowaną mocą oraz uśmiechem na twarzy, tak jakby mu po prostu
tego brakowało. Chciał każdym uderzeniem przekazać, swoje słowa odmowy. Wybijał
coraz szybsze oraz silniejsze ciosy. Tak jakby chciał ją wbić w ziemie,
nędznego robaka. Postawić się przeciwko majestatowi północy. Jak ona śmie. Maszynowy miecz zawył, wyrywając topór z
ręki. Wykorzystała to by go kopnąć prosto w splot, pomimo zbroi. Odczuł ogrom
potęgi tego uderzenia. Zachwiał się, nie zdążył nawet złapać powietrza. Gdy
chwyt za odzienie rzucił go na ziemie. Wbijając w powietrze kurz, który zalęgł
się na podłodze. Ostra broń przeszyła zbroję na wysokości szyi odrywając głowę
od reszty ciała. Dźwięk rozrywający ścięgna oraz mięśnie, zapełnił całą salę
okropnym chrzęstem. Przy akompaniamencie piłowanego kręgosłupa. Tak jak na
komendę resztę ciała zaczynał spowijać dziwny blask. Gdy tylko odrąbany człon
zostawał na swoim miejscu. Tak jakby zaczarowany patrzył, co się dzieję z
resztą swojego jestestwa. Trzaski oraz szum wyrzucił w nicość panującą tutaj
ciszę, po pojedynku tytanów. Męski charkot wydarł się od strony nieznajomej,
która rzuciła wyzwanie boskiemu władcy.
-Melduj się siostro, czy misja została wykonana pomyślnie? –
wyrzekł na jednym wydechu.
-Tak jest! Możesz przekazać, że Asgard teraz należy do nas. Odyn
nie żyję, pora wybrać nowego przedstawiciela.
-Tutaj mamy problem, ponieważ góra wybrała na razie ciebie
na tą pozycję.
-Jak to, przecież miałam wracać do bazy. Czy góra sobie z
mnie kpi, wyrażone to było jasno – Wrzasnęła.
-Nie ode mnie to zależy, przekazuje ci tylko informację.
Również pragnąłbym twojego powrotu. Jednak z przyczyn takich jak wyznaczenie ci
nowych celów. Nie możesz zawieść!
-Wrr to staje się irytujące, odmeldowuję się w imię
Kreatora!
-Amen.
Zdjęła
swoją maskę, ukazując ciemnym ścianom pałacu swoje oblicze. Wielka wojowniczka
schowana za twarzą tak niewinną, że aż strach byłoby ją o cokolwiek posądzić.
Brak strudzenia, które powinno się pokazać po walce jaką odbyła. Spłynęło
gdzieś obok. Razem z głosem północy, które niosła w swojej prawicy. Wyglądając
przy tym jak zadowolony łowca, nie wracający z pustymi rękoma.
-Loki zwołaj wszystkich bogów, pora ogłosić nowego
uzurpatora.
-Tak jest moja pani
Znikąd
wyłonił się wysoki oraz szczupły
mężczyzna. Burza czarnych loków chowała jego małe czarne oczy, które płonęły
ognikami. Uśmiech jakby został wyryty w marmurze, nigdy nie schodził z jego
twarzy. Ruszył wolnym, jakby zwycięskim krokiem w stronę boskich pałaców.
Pogwizdując przy tym. Jakby udawał się na wiosenny festyn. Blondwłosa
pogromczyni usiadła na ogromnej skale , która stała naprzeciwko bramy wejścia
trzymając w rękach przepustkę dla ludzkiego władcy. Wiatr rozwiewał jej krótkie
wojskowo przystrzyżone włosy. Koloru świeżo skoszonego dojrzałej pszenicy.
Wpatrywała się uważnie w wejście, ozdobione gigantycznym ciągle poruszającym
się okiem. Kosztem jaki zapłacił ojciec nordów, za wszechwiedzę. W oddali
słychać było trzaski, brama rozwarła się pokazując świat zewnętrzny. Do środka
wkraczali pomału inni mieszkańcy tej krainy oraz pokrewnych. Widać było że
szaleniec nie próżnował, w powiadamianiu przeróżnych ras.
-Witajcie wszyscy, którzy się tutaj zebrali. Jestem
kapitanem X plutonu gwiezdnej armii między wymiarowych wrót- wstała przedstawiając
się. Jestem tutaj z względu na to, że to my was powołaliśmy do życie, jednak
wasz król nie wywiązał się z zobowiązań.
-Więc, co z nim się stało- spytał rosły blondyn z młotami na
plecach.
-Został zgładzony w imię naszego twórcy – odpowiedziała.
-Zabiliście mojego ojca oraz macie czelność tutaj przebywać-
zdenerwowany napiął wszystkie mięsnie. Wasza butność jest nieograniczona?
-Ci bracie, pozwól jej dokończyć. Pokonała naszego ojca w
uczciwym pojedynku, więc teraz my należymy do niej.
-W twoje słowa powątpiewam jak wszyscy tutaj oszuście.
-To niemiłe słuchać oskarżeń z waszej strony, kiedy ja
zostałem oddelegowany do roli posłańca.
-Ma rację, chcecie dowodów. Proszę bardzo- rzuciła głową,
którą miała schowaną za plecami.
Wszyscy
zamilkli, wahając się czy cokolwiek powiedzieć. Thor ruszył w przód,
przypatrując się martwemu wzrokowi. Zacisnął pięści na włosach swojego członka
rodziny oraz zawył. Złość biła z niego, że wypływała z jego postawy. Każdy to
odczuł na swój nadzwyczajny sposób. Jednak obcej jakby to nie ruszyło. Stała
oraz się patrzyła na to wszystko z góry.
-Od teraz to ja będę władać waszymi ziemiami, jeżeli macie
coś przeciwko- zwróciła wzrok na władcę piorunów. To wystąpcie przeciwko mnie jawnie
- cisza znów pokryła podzamcze.
-Jakie są twoje plany? – Spytała bogini
-Wprowadzę wielkie zmiany do waszego życia, ponieważ za rok
wyruszamy z ekspansją na resztę krajów.
-To szaleństwo- nuta rozpaczy wkradła się w jej głos.
-To jest wasze zdanie, które mało mnie obchodzi.
W
gabinecie Son wukonga znajdowały się całkiem pokaźny tłum. Trzy osoby czekały
przy wejściu, oczekując przyjęcia. Dyskusje panujące miały przeróżny charakter
od taktycznych po życie mieszkańców. Wszystko tutaj tętniło empatią do małpiego
króla, nikt swoją wypowiedzą nie próbował tworzyć gry, jakie zazwyczaj można
spotkać na królewskich parkietach. Stara twarz króla, również wszystko
przyjmowała z spokojem. Tak, jakby tworzyło się wszystko, co sobie zaplanował.
Rozmowy zaczęły nagle milknąć , gdy starzec odwrócił swój wzrok w stronę gości.
Uśmiechnął się, jednak ten uśmiech nie nadawał mu wyrazu empatii. Przypominał
on jednak jeden z tych , które przywdziewa szatan podczas wygranych negocjacji.
-Witaj Księżniczko z północy,
Afrodyto oraz nieznajomy- zwrócił się w ich kierunku.
-Witajcie ponowie- odezwała się
Lalka. To jest ten utalentowany zabójca, o którym ci wspominał twój dowódca
oraz ja. Posiadana zestaw całkiem unikalnych umiejętności. Dzięki którym na polu
bitwy magia się go nie ima.
-To rzeczywiście ciekawe,
czytałem wasze raporty- oceniał. Może być przydatny na waszej misji, w końcu macie
przeciwstawić się całkiem silnym przeciwnikom. Ktoś taki może być dobrą kartą-
zakończył.
-Tak panie, wasze słowa są
całkowicie spójne z moją koncepcją. Chcę oddać całą władzę w ręce Aili Fenrir.
Jest potokiem zguby północy Fenrira, to będzie jakże niszczycielskie
połączenie.
-Tak możliwe, jednak nie mogę go
awansować od tak.
-Doskonale to wiem, więc miałam
za pomysł wcielić go do wojsk posiłkowych. Mają się i tak one udać w stronę
naszego przyszłego sprzymierzeńca. Będzie on całkowicie pod jej władzą. Poza
tym jest ona świetnym strategiem, dzięki temu wyszła cało z pojedynku oraz
wykonała powierzoną misję.
-Jak dałeś się pokonać kobiecie
młodzieńcze? – Rozbawiony spytał.
-Urok osobisty panie, nie dał mi
szansy jej wykończyć! – Przyklęknął podczas wypowiedzi.
-To całkiem ciekawa teoria –
rozbawiony rzekł. Między innymi, dlatego robisz za jej niańkę?
-Nie panie, jest zwyczajnie zbyt
agresywna by zostawić ją bez opieki. Groziłoby to wybuchem wojny, a
przynajmniej zamieszkami- wykrzyczał.
-Podoba mi się twój tok myślenia.
Więc wiesz co się z tobą stanie?
-Tak władco! Zostanę wcielony do
armii wsparcia. By odbyć swoje szkolenie i uzyskać wyższe stopnie w hierarchii.
-Dokładnie tak ujmując. Podobasz
mi się, jesteś bystry oraz posiadasz wiele ciekawych cech. Nie chciałbyś zająć
miejsce mojej doradczyni. Ciągle zgrywa taką zimną, z tobą chociażbym się nie
nudził.
-Niestety, polityka to nie moja
działka sir!
-Możesz odejść , zabierając z
sobą swój bagaż. Zostań Afrodyto, musimy porozmawiać.
-Jak sobie życzysz- rzekła Katia.
Gdy
gabinet opuściła większość gromady. Bogini piękna wystąpiła na środek, gdzie
lalka zaczęła się otwierać. Umożliwiając wydostanie się na świat ideałowi
mitologii. Znikąd słychać było morski szum oraz delikatne uderzenie fal.
Łączyły się w całość krok po kroku, z wcielonym pięknem.
-Więc Hefajstos wykuł ci takie
piękne wdzianko, też dałbym się na nie nabrać- zawyrokował.
-Prawda, mam naprawdę zdolnego
męża- zachichotała. Tylko z niego jest gbur.
-Więc jak mają się sprawy na
olimpie? – Spoważniał.
-Całkiem nijak panie, większość
popiera nasz sojusz. Tylko hades jest przeciwko, szykuje się nam wojna domowa.
Której prawdopodobne, nie damy rady uniknąć.
-To nie wygląda zbyt ciekawie, co
na to wasza wiedźma?
-Dostaliśmy ją chyba z względu na
jakąś karę niż do pomocy. Przeciwieństwie do waszej, jej nic nie interesuje
poza historią tego świata. Hefajstos ma nią wpływ, mamy ją pod kontrolą. Dostać
dziecko w roli nadzorcy to gorsze niż bycie niewolnikiem pod władzą głupiego
uzurpatora.
-Widzisz Lilianno, powinnaś brać
przykład z swojej siostrzyczki i nie wtrącać się wszędzie.
-Problem polega na tym że Yukina
jest jak bomba, nigdy nie wiadomo czego chce. Więc ich pozycja jest dobra do momentu,
kiedy mogą jej ciągle czegoś uczyć.
-Przynajmniej próbuje być miła.
-Czyżby król zarzucał mi w
obecności gościa brak uprzejmości. To się nie godzi władcy.
-Mniejsza o to, czy u was również
powstali z martwych bohaterowie?
-Owszem, jednak tylko ona
wybierała tych, którzy rzeczywiście mogą być przydatni.
-Jaka sytuacja panuje waszej
gospodarczej.
-Z wyników wychodzi na to że mamy
powolny wzrost, co jednak nie daje pewności na przyszłe rokowania. Wojna domowa
kłóci się z fazą wejścia rozkwit. Więc będziemy starać się załatwić tą sprawę
jak najszybciej.
-Takim razie ile potrzebujecie.
-W złocie nic, tylko waszych
ludzi oraz technologii.
-Takim razie jak słyszałaś
dostaniesz ludzi, dołączymy również do planu przejęcia północy. Nie widzi mi
się patrzyć na ich ragnarok.
-Dziękuje ci Son wukong.
-Mam już dość tej statyczności,
pora zająć się tym co potrafi się najlepiej. Chcemy wyruszyć za dwa lata na
nich. Nasze wsparcie wymaszeruje jutro. Więc żegnaj Bogini.
-Do rychłego zobaczenia
Boże to jest tak beznadziejnie krótkie, że aż mi jest wstyd za to. Przepraszam wszystkich za długą przerwę. Miałem lenia. Nie brak weny ani nic z tych podobnych. Moja wyobraźnia jest jak rzeka, po prostu do niej wchodzę i kreuje. Staram się polepszać swój warsztat oraz wiedzę ogólną oraz studiować i trenować. Więc może to trochę dużo. Jednak z nowym planem ruszę aktywnie by spełnić to marzenie. Jestem niezmiernie wdzięczny mojej ulubionej czytelniczce Only dream. Zresztą zapraszam do niej, tworzy ciekawie. Jak na faceta powiem że ma podstawy na fajny romans. Mam nadzieję że nie zabije mnie za brak linku w czytanych. Więc nie ukarz mnie zbyt srogo, co ?
Tak jak i Ty mam ostatnio lenia i nie jestem agresywna ;) wiec się nie bój ;D
OdpowiedzUsuńA co do opowiadania... Co prawda krótko, ale sporo nowych wątków, więc narzekać nie można. Uwielbiam mitologie, więc fajnie się to czytało.
Jak zawsze trochę się z interpunkcją pokłóciłeś, ale nie jest z nią tak źle.
No i czekam na więcej ;)
Only [Nemezis] ;]